Określenie szczodraki, szczodrôcë ma w języku kaszubskim różne konotacje. Nazwą tą pierwotnie określano zwyczaj odwiedzin gospodarzy przez grupę kolędników. Wedle F. Lorentza, pierwszymi aktorami szczodrôkòwégò obrządku mieli być owczarze, skotarze, pastuchowie. Z czasem nazwa ta przylgnęła do chłopców z szopką, przymawiających się o specjalny chleb zwany szczodrôkã bądź też o rogôle, pieczone w przeddzień święta Objawienia Pańskiego. Pierwszy opis zwyczaju wyszedł w 1843 r. spod pióra młodego F. Ceynowy, który opublikował swój artykuł Szczodraki w warszawskim czasopiśmie „Jutrzenka”. W latach 30. XX w. mianem szczodrôków określano grupę kolędniczą Trzech Króli, wędrującą na ogół z wielką gwiazdą, jak przedstawił to na swym obrazie M. Busler. Zdaniem etnografa L. Malickiego, zmiany w nazewnictwie stały się pochodną zmian zachodzących w obrębie grup kolędniczych. Jedna grupa zastępowała drugą, a czasem dochodziło do rozmaitych wewnętrznych fuzji.
Szczodrakami lub rogalami nazywano okolicznościowy wypiek, przygotowywany w przeddzień święta Trzech Króli. Dzień ten zamykał cykl tzw. świętych bądź szczodrych wieczorów (pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Objawienia Pańskiego). Szczodraki miały na ogół kształt rogalika, podkówki, precla lub podłużnej bułki. Stanowiły zwyczajową formę podziękowania gospodarzy wobec nie jednej, ale nawet kilku grup kolędniczych, nawiedzających domostwo. Miały swą wewnętrzną symbolikę, zależną od urodzaju. Gdy ten nastawał, bułki były duże, zawierały dużo farszu. Jeśli natomiast rok był nieurodzajny, rzutowało to również na wygląd samych rogali.
Wedle relacji F. Ceynowy wizytę kolędników otwierała pieśń Już pochwalmyż Króla tego, po której następowała oracja w wykonaniu najstarszego wiekiem przedstawiciela grupy. Miała ona często charakter proszalny:
„Dobri wieczór, szczodri wieczór!
Nóm pòwiôdają, że tu rogôle pieczą;
A jeżlë nié rogôla, to tej chleba gléń,
Wasza dësza mdze szczodroblëwi miała dzéń! […]”
Po wygłoszonej oracji oczekiwano od gospodarzy należytego poczęstunku. Były nim zwykle rogôle, o których pisał L. Malicki: „choć małe jak oko, zawsze czekały na wędrujących »królów«. Każdy z kolędników brał z wielkiej misy tylko po jednym rogalu, a mimo to nagromadziło ich się sporo. Tyle, że można z nich było urządzić sobie dostatnią biesiadę w karczmie – z piwem i przy muzyce”.
Poczęstunek dla kolędników nie zawsze przyjmował formę rogali. Jak wspomina Ceynowa, przyjętą formą podziękowania za odwiedziny był bochenek chleba, sztuka mięsa, miska owoców, rzadziej pieniądze. Otrzymawszy należną zapłatę, kolędnicy udawali się w dalszą drogę, obchodząc całą wieś. Biada jednak tym gospodarzom, którzy nie przyjęli kolędników bądź też poskąpili im zapłaty. Nie dość, że okrywali się niesławą wobec innych mieszkańców wsi, to jeszcze narażeni byli na szereg szykan ze strony zlekceważonych kolędników. Jedną z form ukarania gospodarzy było zabijanie okien i drzwi, wywracanie sprzętów, wywlekanie ich na teren całej wsi bądź też wciąganie wozu na dach. Psoty kolędników nie podlegały karze, zatem i ich pomysłowość nie znała miary.
Po zakończonym obchodzie kolędnicy sprzedawali zebrane dary, aby móc za nie nabyć bułki, piwo, gorzałkę oraz nająć muzykantów. Bywało, że na zakończenie święta Trzech Króli wraz z kolędnikami bawiła się znaczna część miejscowej społeczności (→ zwyczaje i obrzędy doroczne).
Witosława Frankowska
Bibliografia:
- Ceynowa F., Szczodraki. Szczedrówki, „Jutrzenka”, 1843, nr 3, s. 58-60; Gdynia 2006, s. 19-21
- Frankowska W., Kolędowanie na Kaszubach. Dzieje kolęd na Pomorzu od XVI do XXI wieku, Warszawa 2015, s. 139-140
- Landowski R., Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem, Pelplin 2007, s. 48
- Łęgowski J., Kaszuby i Kociewie, Poznań 1892, s. 74-75
- Malicki L., Rok obrzędowy na Kaszubach, Gdańsk 1986, s. 22-23
Ikonografia:
- M. Busler, Trzej Królowie
- Fot. W. Frankowska