Jest to postać figlarza, złośliwego błazna, który uosabia ludową mądrość i wyraża niewybredny humor o wiejskiej i plebejskiej stylistyce. Do tradycji Pomorza i Kaszub trafił dzięki dwóm drogom kontaktów międzykulturowych: staropolskiej oraz niemieckiej. W istocie źródło dla postaci Swizdrzała jest jedno, jeszcze średniowieczne, folklor północnych krain niemieckiego kręgu kulturowego. Polską nazwę Dyl Sowizdrzał lub też Sowiźrzał wiązać można z niemiecką nazwą Till Eulenspiegel albo dolnoniemiecką Dyl Ulenspegel. Wówczas niemieckie słowo Eulenspiegel w dosłownym tłumaczeniu odnosić się będzie do ‘sowiego zwierciadła’, co ma swoje potwierdzenie w warstwie ikonograficznej, gdzie atrybutami Dyla są sowa, przytrzymywana przez niego w prawej ręce oraz zwierciadło w ręce lewej. Jest to jednak wtórna, „uczona” etymologia, gdyż imię ludowego bohatera nie tyle pochodzi od rzeczowników die Eule oraz der Spiegel, co od starodolnoniemieckich: czasownika ulen – ‘wytrzeć’ i rzeczownika Spegel – ‘zwierciadło’ lub ‘tyłek’. W takim znaczeniu potoczne powiedzonko ul’n spegel oznaczać będzie ‘wytrzyj mi tyłek’, co jest eufemizmem na jeszcze bardziej dosadne określenie negatywnego stosunku do ludzi.
Najstarsze wersje opowiastek o Dylu Sowizdrzale dużo wcześniej krążyły w tradycji oralnej aniżeli ich literackie opracowanie, które opublikowano anonimowo w 1511 r. pod tytułem Ein kurtzweilig Lesen von Dyl Ulenspiegel, geboren uß dem Land zu Brunßwick, wie er sein leben volbracht hat… Z najstarszych zapisów wynika, że urodził się on w Saksonii (Kneitlingen am Elm) około 1300 r., zmarł zaś w Holsztynie (w Mölln znajduje się epitafium z przedstawieniem mężczyzny w stroju błazeńskim z XVI w.) w 1350 r. Trzeba jednak pamiętać, że to postać fikcyjna, wędrowny rzemieślnik, frant udający głupca, szukający tylko powodu do żartu i wygłupu. Jego zachowanie jest nie tyle szalone, co zabawne i ośmieszające, a bardzo często wynika z dosłownego rozumienia przez niego metaforycznie wypowiedzianych przy nim powiedzonek czy poleceń. W najstarszych ujęciach Dyl Sowizdrzał był ubogim księdzem, później przekształcił się w rzemieślnika, jeszcze później w plebejusza i chłopka-roztropka. Przemiany tego typu świadczą, że w jego postaci zawierały się różne krążące po Europie ludyczno-satyryczne opowieści nasycone również folklorem. Rozgrywały się one we wszelkich środowiskach: w katedrach i kościołach, na dworach książęcych i królewskich, wśród mieszczan i chłopów, najwięcej jednak wśród dwóch ostatnich grup społecznych. Mnóstwo historyjek ma swoje źródło w jego czeladniczym terminowaniu i czynieniu coraz to nowych psikusów swoim nauczycielom. Poza tym, już jako wolny człowiek, Dyl wędrował od miasta do miasta i stroił żarty z dumnych i głupich mieszczan. Szczególnie przy tym ukochał sobie miasta północnej Europy.
Pierwsza, polskojęzyczna książka o Sowizdrzale, wydana została na podstawie niemieckiego anonimowego pierwowzoru, w Krakowie pt. Sownociardłko, ok. 1530-1540 r. Cieszyła się ona na ziemiach polskich bardzo dużą popularnością. Stąd też pojawiały się we wszystkich dzielnicach Korony Polskiej, a potem Rzeczypospolitej Obojga Narodów coraz to jej nowe wydania w XVI i XVII w. Wymienić tutaj można kilka ujęć, które inspirowały powstanie późniejszych historii w tradycji ustnej i piśmienniczej Pomorza i Kaszub. Przykładowo Tragedia żebracza (przed 1551), Wyprawa plebańska (1590), Albertus z wojny (1596), Januarius Sowizralius, Peregrynacja dziadowska (1612); Sejm bialoglowski (przed 1617), Jan Dzwonowski, Niepospolite ruszenie abo Gęsia wojna (1621), Poswarek tabaki z gorzałką, w którym dostatecznie opisują się obojga tych własności i skutki… (1636), Prawdziwa jazda Bartosza Mazura jednego do Litwy na służbę podczas trybunału… (1643), Naenia albo Wiersz żałosny na śmierć wielmożnego pana (…) Matysa Odludka (poł. XVII w.).
Opowiastki o Sowizdrzale ponownie stały się znane w kulturze popularnej za sprawą belgijskiego pisarza Ch. de Costera, który w 1868 r. wydał Legendę, jako też bohaterskie wesołe i sławne przygody Dyla Sowizdrzała i Jagnuszka Poczciwca w krajach flamandzkich i gdzie indziej. W nowym ujęciu Dyl został skojarzony z walkami Flamandów, walczących o mieszczańskie swobody z Hiszpanią. Z kolei w polskim kręgu kulturowym wielką popularnością cieszyła się awanturnicza powieść Franciszka K. Tuczyńskiego Kasper Pokraka – sowizdrzał polski. Żywot największego figlarza, jaki żył na bożym świecie (1879), która miała kilka wydań w Wielkopolsce. Pod koniec XIX w. popularny niemiecki kompozytor Richard Strauss napisał poemat symfoniczny, pt. Figle Dyla Sowizdrzała.
Postać Dyla Sowizdrzała wywołała szerokie zjawisko literatury sowizdrzalskiej w XVI-XVII wieku jako nurtu piśmiennictwa ludyczno-satyrycznego, charakterystycznego dla całej niemal Europy zachodniej i środkowej. Twórczość ta cechowała się niewybrednym humorem, parodią, karnawalizacją, figurami świata na opak, językiem rubasznym, czasem wręcz obscenicznym. Autorami takiej literatury byli najprawopodobniej rybałci, a więc nauczyciele szkół parafialnych, ale także bywalcy dworów magnackich, niezrealizowani poeci czy niedoszli prawnicy. Głównymi cechami motywów literatury sowizdrzalskiej są: satyryczny i zjadliwy atak na podstawowe wartości kultury oficjalnej mieszczan, arystykratów, szlachty, duchowienstwa i dworu. Szydzono zatem z mitu szczęśliwości ziemiańskiej, ukazując naturalizm życia najniżej sytuowanych członków wsi albo wyśmiewano mit rycerstwa, ukazując nie tyle waleczność, co tchórzostwo; drwinami obdarzano także duchowieństwo, ukazując głupotę, wygodnictwo i dwulicowość tego środowiska. Twórcy literatury sowizdrzalskiej chętnie uciekali się do parodiowania gatunków literackich, które w pierwotnych znaczeniach były wyznacznikami porządku i ładu, jak statuty, uniwersały czy synody. Ponadto przerabiali gatunki literatury popularnej, jak kalendarze, prognostyki czy listy nowiniarskie, kierując swoje utwory do powszechnego, bezosobowego adresata.
Jednym z najciekawszych osiągnięć literatury sowizdrzalskiej było wypracowanie koncepcji „świata na opak”. W takim przedstawieniu rzeczywistości panują normy sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, normami moralnymi, obyczajowymi oraz prawnymi. W świecie tym zanegowanie naturalnego lub zwyczajowego porządku wyzwoliło wyobraźnię twórców, którzy stworzyli niejako alternatywne wartości. To, co piękne, opatrywane jest mianem brzydkie, wzniosłe jako trywialne, coś mądrego to w satyrycznym ujęciu coś głupiego. Jest to więc opis odwrotności, która nie tylko ma bawić, ale i w specyficzny, tendencyjny sposób ocenić dostępną w życiu codziennym rzeczywistość. Odbywa się to również w wymiarze językowym: „mówiące” są tutaj np. pseudonimy bohaterów-sowizdrzałów, nazwiska ich rozmówców czy wypowiedzi błaźnimędrców, które niejednokrotnie mają wulgarne lub obsceniczne konotacje. Jednakże XIX-wieczne wydania opowieści o Sowizdrzale stają się językowo i tematycznie łagodniejsze. Coraz bardziej pomijane są historie przedstawiające w złym świetle duchowieństwo i coraz mniej żartów z wątkami skatologicznymi.
Przy tak zakreślonym otoczeniu kulturowym można wyodrębnić pomorską i kaszubską specyfikę opisu Dyla Sowizdrzała, która widoczna jest w kilku przypadkach. Najstarszymi tego typu przykładami są przekłady z niemieckiego wydawane w Grudziądzu (przed 1844), w Brodnicy (ok. 1849) i w Chełmnie (1880). Szczególnie ciekawe jest wydanie Nowy Sowizrzał i awantury jego z ziemi Pomorskiej rodem z 1847 r. wydrukowane we Wrocławiu. Główny bohater urodził się bowiem we wsi Cicha Woda, zaś pierwsze psoty wyczynia w Tczewie podczas sporu z piekarzem. Dalsze przygody rozgrywają się także na Pomorzu: w Bębowicach koło oliwskiego klasztoru pomorski sowizdrzał robi szkody u proboszcza, w Gdańsku zapowiada mieszczanom, że wzleci ku niebu z ratusza, w Pucku leczy chore dziecko, w Elblągu znajduje sposób na pozbycie się chorych ze szpitala, w Toruniu piecze sowy. Po odwiedzeniu miejscowości Pomorza Sowizdrzał objechał sporo miast północnej Europy, ale i bywał w Lublianie, Bukareszcie, Pradze, Lwowie, Brodach i Bydgoszczy. Liczne anegdoty pojawiające się w Nowym Sowizrzale są w stosunku do wzorców niemieckich oryginalne i stanowią pomorską wersję przygód ludowego bohatera.
Najstarszym z kaszubskojęzycznych ujęć motywów literatury sowizdrzalskiej jest dialog F. Ceynowy pt. Rozmòwa Pòlôcha z Kaszëbą (1850), w której Kaszuba przypomina sowizdrzalskiego mędrka, opowiadającego naiwnemu Polakowi o tym, jak wygląda proces stawania się prawdziwym Kaszubą. Oczywiście wiadomości, jakie przekazuje słuchaczowi sprytny Kaszuba, mają różną wartość. Częściowo można traktować je serio (np. idea terytorium Kaszub jako biblijnej ziemi świętej), inne wszakże partie (sąd najwyższy w kaszubskim mieście stołecznym Pucku) są podane po to, aby ośmieszyć dumę i przesądy Polaka lub też po prostu wprowadzić go w błąd, przedstawiając własne fantazje jako prawdy o kaszubskim życiu.
Następnym autorem, który wydaje się zanurzony bardzo głęboko w tradycję sowizdrzalską był H. Derdowski, prezentujący swój typ humoru w poemacie Ò panu Czôrlińśczim, co do Pùcka pò sécë jachôł (1880). Przyznawał się do tego pisarz w autocharakterystykach, potwierdzenie zaś tego faktu odnaleźć można nie tylko w najważniejszym jego utworze, ale i w innych pomniejszych poematach, np. w Jaśku z Knieji (1885). Owe poematy napisane zostały językiem żywym, dowcipnym, łączącym różne estetyki: humor z powagą, etnograficzną obyczajowość z groteskowym pastiszem. Nuta sowizdrzalska pobrzmiewa w stylu gawędziarskim, w którym opis podróży albo losów postaci przeplata się z rubasznymi scenami lub niewybrednymi komentarzami o postaciach. Jak zwykle w literaturze sowizdrzalskiej tak i u Derdowskiego narrator jest bardzo blisko prowadzonej opowieści, z własnego niemal doświadczenia snuje historię o nieprawdopodobnych wypadkach, stale utrzymując bliskość z czytelnikiem i podsuwając mu swoją ocenę świata. Są to z jednej strony patrząc „łgarstwa”, ale z drugiej dosadne określenia ludzkiej głupoty, chciwości, ograniczeń społecznych czy politycznych.
Z ujęciem Derdowskiego koresponduje twórczość księdza A. Worzały, proboszcza w Łęgu, zwanego kaszubskim Sowizdrzałem. Ten facecjonista i gadkarz pozostał do dziś w pamięci jego potomnych na Pomorzu i Kaszubach jako utalentowany opowiadacz żartobliwych anegdot rozgrywających się na terenie południowych Kaszub (patrz: współczesne wydanie jego opowiastek).
Kolejnym w chronologii literackim opisem bytności Sowizdrzała na Pomorzu jest relacja, którą opublikował w 1882 r. S. Tarnowski, w swoich wspomnieniach pt. Z wakacyj, z podróży patriotyczno-krajoznawczej po dawnych Prusach Królewskich. Chodzi tutaj o zwyczaj, jaki stosowali gdańszczanie wobec naiwnych turystów zwiedzających miejscowy Dwór Artusa. Przewodnicy prosili wówczas osoby zainteresowane potężnym piecem z poł. XVI w., aby spróbowały go objąć. Turysta, próbujący to uczynić, musiał dotknąć twarzą jednego z kafli, który przedstawiał… odwróconego pośladkami Dyla Sowizdrzała. Widok dla innych zwiedzających na pewno był ciekawy: czyjeś usta na pośladkach… zupełnie jak w pierwotnym znaczeniu imienia Ulenspegel.
Zwyczaj całowania w pośladki Dyla, stosowany wobec turystów od połowy XIX w. do czasów współczesnych, wiąże się z legendą, wedle której Sowizdrzał odwiedził miasto pod koniec XVI w., aby ukarać gdańszczan za pychę, z jaką się obnosili po ówczesnej Europie. Pojawił się więc w czasie jarmarku św. Dominika w przebraniu mędrca, posiadającego magiczny kamień, dzięki któremu można tak wyszlifować ludzkie języki, że będzie się w stanie wysławiać w najbardziej wyrafinowany retorycznie sposób i będzie się znało różne narzecza całego świata. Wędrowny figlarz zaciekawionym mieszczanom pokazywał na dowód sztuczkę, podczas której Dyl przybliżał język do wirującego kamienia, potem zaś prawił wyuczone wcześniej frazy w mowach różnych krajów. Zdumieni takimi właściwościami kamienia gdańszczanie poddali się szlifowaniu języków, płacąc za tę „operację” umówioną kwotę i przyjmując zapewnienia, że pozytywny efekt pojawi się dopiero za dwa tygodnie. Po wyszlifowaniu języków bogaczom, rajcom i mieszczanom Sowizdrzał wyjechał z miasta. Gdańszczanie po odczekaniu umówionego terminu odkryli, że obiecanych umiejętności oratorskich czy językowych nie uzyskali, a jedynie odczuli stratę pieniędzy, ból języka i drwiny ze strony bardziej inteligentnych od nich ludzi.
W takiej formie przedstawił legendę o pobycie Sowizdrzała w Gdańsku J. Samp, natomiast z punktu widzenia historii sztuki wynika, że figurka Dyla na kaflu Dworu Artusa powstała dopiero w połowie XIX w. Była to ideowo-artystyczna decyzja rajców miejskich, którzy zdecydowali się umieścić ją wśród przedstawień polskich królów oraz książąt i cesarzy Rzeszy celowo, jako akt zdystansowania się od hierarchicznego modelu wartości. Był to gest niezależności wobec zewnętrznych sił politycznych, ale i oznaka autoironii.
Wracając do spraw literatury i utworów korespondujących z literaturą sowizdrzalską, trzeba wspomnieć o debiucie A. Majkowskiego i jego poemacie Jak w Koscérznie koscelnygo obrele, abo Pięc kawalerów a jedna jedyno brutka (1899). To tutaj nagromadzenie scen obyczajowych i komiczne zabiegi wokół miłosnych konkurów do jednej dziewczyny ze strony kaszubskich oryginałów przywodzi momentami atmosferę znaną z żartów, jakie płatał Dyl Sowizdrzał. Jest w owej opowieści, rozgrywającej się w kaszubskim miasteczku, niewymuszony żart, jest wszakże także dosadna krytyka zachowań społecznych.
Z młodokaszubów u schyłku swego życia opracowywał ludowe opowieści z motywem Sowizdrzała J. Karnowski. Opisuje on w swoich opowiastkach pt. Sowizdrzôł ù Krëbanów przygody tego niespokojnego franta, tym razem urodzonego na południowych Kaszubach jako syn Skrobacza. Jako młodzieniec nigdzie nie może zagrzać miejsca, jeździ więc od wioski do wioski, szuka wybranki serca oraz stale sprzeciwia się zasadom obowiązujących wiejskie społeczności. Nie zawsze jest figlarzem, któremu wszystko się udaje, czasami także otrzymuje gorzkie lekcje od życia. Z jego udziałem rozgrywają się tak wydarzenia świata rzeczywistego (tańce na weselu), jak i manifestacje istot fantastycznych (dzika jachta). Co ciekawe, motyw Sowizdrzała połączył Karnowski z kaszubskimi żartami o tuszkowianach (Tuszkowy i mieszkańcy tej wioski to stereotyp zacofanego cywilizacyjnie miejsca, opisywany także przez A. Majkowskiego i w tradycji ludowej), czy opisy Krubanowa (Brus), symbolicznej wioski południowych Kaszubów.
Autorem, który najbardziej chyba zbliżył się do wzorców literatury sowizdrzalskiej, był A. Labuda. Już samo imię jego głównego bohatera-prześmiewcy Guczów Macka bardzo dobrze wyraża postawę chłopskiego mędrka, który „twardo”, dosadnie nazywa krytykowaną przez siebie rzeczywistość. Słownymi cięgami obdarza Labuda za pomocą Guczowego Macka wszystkich niemal przedstawicieli oficjalnych władz: urzędników państwowych, policjantów (po II wojnie światowej milicjantów), działaczy społecznych i politycznych, przedstawicieli administracji państwowej i zwykłych ludzi w ich wadach głupoty oraz zawiści. Atakowane są również systemy: rządy sanacji, później rządy socjalistyczne w PRL-u. Język felietonów Labudy bardzo trafnie demaskuje język, jaki stosowali ideolodzy wobec Kaszub i jednocześnie wprowadza własny styl mówienia Guczowego Macka, w którym dobitnie wyraża się negatywny stosunek do wszystkiego, co na Kaszubach obce, nieswoje, fałszywe i nieuczciwe.
Specyficznie reagował na rzeczywistość lat międzywojennych w niektórych utworach A. Budzisz, który publikował swoje nasycone swoistym humorem opowiadania w czasopismach typu: „Przyjaciel Ludu Kaszubskiego” oraz „Bënë ë buten”. Szczególnie opowieść o szlachcicu Nitce ma wiele wspólnego z ludowym antybohaterem, którego bieda jest oskarżeniem wobec majętnych mieszkańców wsi. Podobny do sowizdrzalskiego jest również jego kpiarski stosunek do świata, który trafnie wyraża jedyny właściwie sposób, aby bez popadania w rozpacz przeżyć godnie dzień.
W powojennej tradycji literatury kaszubskiej motywy sowizdrzalskie pojawiają się okazjonalnie w twórczości humorystycznej J. Piepki, więcej w gadkarstwie J. Bruskiego, najwięcej zaś we współczesnej felietonistyce R. Drzeżdżona. Zwłaszcza ta ostatnia jest ciekawa, wykorzystuje bowiem znaczące przestrzenie wioski (Perdegony – jako kraina, do której nie dociera nowoczesna cywilizacja) oraz symboliczne postacie bohaterów (np. brifka – wiecznie podenerwowany listonosz). Pojawia się również sam narrator, pozornie naiwny i prosty, w istocie zaś kultywujący kaszubską swojskość, jest on ironistą trwałym w poglądach i postawach oraz wyśmiewającym światowe nowinki.
Sowizdrzalska drwina wydaje się jednym ze składników kaszubskiego gadkarstwa. Prawie zawsze bowiem narratorem gadkarzy jest plebejusz, wesoły, rezolutny figlarz, który pokonuje piętrzące się przeciwności. Tego typu sytuacja współtworzy nieco bajkową atmosferę opowieści, lecz w typie sowizdrzalskim nie chodzi wszak o dydaktyzm, lecz o absurdalne czyny czy odwrotność systemu wartości. Sporo tekstów ludowych, w których występuje Sowizdrzał zapisał F. Lorentz. Nie ma jednak pewności, na ile są one wytworem własnej ludowej twórczości, a na ile są odbiciem popularnych druków XIX w. z polskimi przekładami niemieckich anegdot o mędrku palącym pod kotłem sprzęty domowe, gotującym psa zamiast chmielu czy przygotowującym potrawę z butów na powrozie.
Sowizdrzał jest zatem wciąż żywotnym motywem kultury kaszubskiej, zarówno w jej artystyczno-literackim jak i popularno-ludycznym wymiarze.
Daniel Kalinowski
Bibliografia:
- Kapełuś H., „Sowiźrzał” w polskiej tradycji ludowej, [w:] Literatura – komparatystyka – folklor, red. M. Bokszczanin, S. Frybes, E. Jankowski, Warszawa 1968
- Krzyżanowski J., Sowiźrzał, [w:] Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Warszawa 1965
- Sowiźrzał krotochwilny i śmieszny. Krytyczna edycja staropolskiego przekładu „Ulenspiegla”, red. i oprac. R. Grześkowiak, E. Kizik, Gdańsk 2005