Rośliny zajmowały ważne miejsce w gospodarce i kulturze Kaszubów. Szerokie spektrum roślin znanych i wykorzystywanych przez Kaszubów można podzielić na uprawiane celowo oraz dziko rosnące.
Na Kaszubach przeważają lekkie, piaszczyste i mało urodzajne ziemie, a warunki klimatyczne powodują, że okres wegetacji jest krótszy. Stąd uprawiano przede wszystkim żyto i owies, jęczmień, a rzadziej – jedynie na lepszych glebach – pszenicę. Z żyta uzyskiwano mąkę do wypieku chleba. Owies to przede wszystkim zboże paszowe mające zastosowanie w hodowli zwierząt (zwłaszcza koni). Z jęczmienia uzyskiwano kaszę, karmiono nim także zwierzęta. Urodzaj zbóż oznaczał dostatek jedzenia dla ludzi i zwierząt, stąd przy uprawie stosowano różnego rodzaju praktyki mające na celu zapewnienie urodzaju, np. siew zbóż zaczynano od przeżegnania się, a do zboża siewnego dodawano – sporadycznie praktykuje się to do dzisiaj – zboże poświęcone w dniu 8 września przez księdza w kościele lub zboże z wieńca dożynkowego (poświęconego). W dniu tym, nazywanym w kaszubskiej tradycji ludowej dniem Matki Boskiej Siewnej, należało rozpocząć siew zbóż ozimych. Za święte zboże uważano pszenicę: wierzono, że w ziarnie pszenicy można zobaczyć ludzką twarz. Wierzono też, że ziarna pszenicy chronią pannę młodą od nieszczęść (Sychta).
Na południu regionu duże areały ziemi zarówno w przeszłości, jak i współcześnie obsiewa się gryką (kasz. bukvita). Przeznaczano ją głównie na kaszę. W przeszłości Kaszubi jedli dużo kaszy gryczanej, zastępowała ona im chleb. Kaszę na codzienny użytek przygotowywano w domowych stępach, większe ilości wożono do lokalnych kaszarni. Tradycja uprawy gryki zachowała się do dzisiaj na południowo-zachodnich Kaszubach.
Od pierwszej połowy XIX w. powszechną stała się uprawa ziemniaków (po kasz. bulwë). Stanowiło to swoistą rewolucję w żywieniu – ziemniaki stały się odtąd podstawą wyżywienia ludności i zwierząt, wypierając częściowo zboża (→ kuchnia kaszubska). Aby spowodować urodzaj bulev, osoby idące je sadzić, przewracały się wzajemnie.
Na Kaszubach uprawiano także duże ilości grochu – zapasy suszonego grochu przygotowywano na okres zimowy. Potrawy z niego, zwłaszcza z dodatkiem mięsa lub tłuszczu, były bardzo pożywne i wysoko cenione. O zakorzenieniu grochu w kuchni i kulturze kaszubskiej świadczy fakt, iż występuje on w wielu przysłowiach kaszubskich, np. Chto jé groch żëje choch; chto jé riz, ten zdechnie dziś; Groch ten jesz doch, ale te wrëczi, te są do sëczi; Groch, masło i grëbi chleb to sadzą chłopa.
O znaczeniu żyta, ziemniaków, gryki i grochu świadczy fakt, iż określoną ilość korców tych roślin wpisywano w umowach dożywocia w początkach XX w. jako tzw. deputôt, dla rodziców przekazujących gospodarstwo następcy. W żywieniu Kaszubów ważną rolę ogrywały też brukiew, kapusta i marchew. Z brukwi i gęsiny przygotowywano gęstą zupę. Kapusta była częstym warzywem na stole Kaszubów. Na zimę przygotowywano beczkę kiszonej kapusty.
Ważne miejsce w kulturze kaszubskiej zajmował len. Roślina ta dostarczała włókien z których po odpowiedniej obróbce wykonywano tkaniny na pościele, ręczniki, obrusy, odzież, bieliznę. O znaczeniu lnu świadczy fakt, iż podczas zabaw urządzanych na zakończenie karnawału (zapusty) wykonywano obrzędowe tańce mające spowodować urodzaj lnu. Największe znaczenie miał taniec obrzędowy na wësoki len, podczas którego kobiety wykonywały podskoki – wierzono, że im wyższy skok, tym len będzie wyższy. Drugi to taniec wykonywany przez starszą kobietę naokoło wiązki lnu, lub też z lnem zatkniętym za pasek fartucha. Na północnych Kaszubach znany był też taniec kobiet naokoło kądzieli lub kołowrotka. Główna rola kobiet w tych tańcach wynikała z tego, iż zajęcia związane z uprawą i obróbką lnu były ich domeną. Len uprawiano w przeszłości powszechnie na Kaszubach nie tylko na własne potrzeby. Nadwyżki surowca, przędzy lnianej lub utkane płótna sprzedawano lub wymieniano na potrzebne przedmioty, materiały. Z kolei z nasion lnu uzyskiwano olej lniany, jak się okazało po latach, posiadający bardzo cenne właściwości zdrowotne.
W XX w. na Kaszubach upowszechniła się uprawa truskawki.
Kaszubi znali i stosowali szerokie spektrum roślin dziko rosnących. Niektóre z nich stosowano w kuchni, inne wykorzystywano w celach leczniczych i magicznych. Przykładowo z młodej komosy białej nazywanej lebiodą (Chenopodium album), zbieranej wiosną sporządzano zupę. Wiosną zbierano także dziko rosnący szczaw zwyczajny (Rumex acetosa), z którego przygotowywano kwaskowatą w smaku zupę. Z biegiem czasu zamiast dzikiego, zaczęto uprawiać szczaw w przydomowych ogrodach. W okresach głodu, głównie na przednówku, wykorzystywano także inne rośliny, np. mielono kłącza perzu (Elymus repens) i dodawano do mąki, z której pieczono chleb.
Kaszubi znali i stosowali wiele ziół. Szczególne znaczenie miały te poświęcone w kościele. W wiankach święconych w oktawę Bożego Ciała musiały znaleźć się macierzanka (Thymus serpyllum), mięta (Mentha piperita), krwawnik pospolity (Achillea millefolium), rozchodnik (Sedum acre), kwiat koniczyny łąkowej (Trifolium pratense) lub koniczyny białej (Trifolium repens). Poświęcenie powodowało, iż przechodziły do sfery sacrum i nabierały szczególnej mocy (→ zwyczaje rolnicze). Pokruszone wianki posypane solą podawano krowom, gdy nie miały apetytu. Dymem ze spalonych wianków okadzano bydło i krowy, co miało spowodować, iż będą odporne na choroby, będące efektem czarów. Z kolei młode gąsięta przeciągano przez wianki, co także miało przeciwdziałać chorobom i urokom. Spalonymi ziołami z wianka i bukietu okadzano chorych ludzi i zwierzęta. Kwiaty z poświęconego wianka dodane do pierwszego snopka zwiezionego zboża miał je chronić przed myszami i pożarem, zaś wyniesione na pole chroniły od gradobicia i powodowały urodzaj.
Lecznicze i magiczne właściwości przypisywano także roślinom wchodzącym w skład bukietu święconego w kościołach 15 sierpnia (dzień Matki Boskiej Zielnej) (→ zwyczaje i obrzędy doroczne). W bukiecie powinny znaleźć się zboża, a także piołun (Artemisia absinthium), wrotycz (Tanacetum vulgare), dziurawiec (Hypericum perforatum). Poświęcone zboża dodawano do ziarna siewnego, co miało zapewnić urodzaj w następnym roku. Piołun, miał chronić przed cholerą i wszystkimi chorobami zakaźnymi. Zalecano go także w razie kłopotów z żołądkiem. Także dziurawiec stosowano w przypadku problemów z wątrobą i żołądkiem. Naparem z wrotyczu leczono pasożyty wewnętrzne.
Lecznicze i magiczne znaczenie miały także bazie wierzbowe poświęcone w Niedzielę Palmową. Bardzo długo praktykowany był zwyczaj (szczątkowo do czasów współczesnych), iż po powrocie z kościoła domownicy zjadali po jednej poświęconej bazie. Miało to, jak wierzono, zapobiegać chorobom gardła, gorączce. Związane to było z dawnymi wierzeniami, iż świeże pąki wierzby posiadają właściwości lecznicze i ochronne – oddalają choroby i nieszczęścia. Stąd też gałązki wierzbowe umieszczano za świętymi obrazami w domach, zatykano w stajniach, stodołach i ulach. Zatykano je też na polach, aby uchronić uprawy przed klęskami pogodowymi. Zasuszone gałązki wierzbowe układano również na krzyż w stodole, co miało uchronić zboże przed zjadaniem go przez myszy. Poświęconymi gałązkami uderzano także bydło podczas pierwszego wiosennego wyjścia na pastwisko. Posiekane bazie dodawano do ziarna siewnego, co miało zapewnić dobre urodzaje. Palmy miały także zastosowanie podczas burzy – spalano je wówczas, a dymem okadzano dom i budynki gospodarcze, wierząc, że tak daleko jak sięga dym, tam piorun nie ma dostępu.
Z kolei liście tataraku dawano w dzień św. Jana do zjedzenia zwierzętom, a także zatykano w stajniach i oborach. Miało to chronić zwierzęta przed działaniem czarów i czarownic, które w tym dniu były, jak wierzono, bardzo aktywne (→ czary, magia). W dzień św. Jana zbierano zioła: dziurawiec (Hypericum perforatum), koniczynę białą (Trifolium repens), krwawnik (Achillea millefolium), miętę (Mentha piperita), rumianek (Matricaria chamomilla), kwiat czarnego bzu (Sambucus nigra), bylicę (Artemisia vulgaris). Zioła zebrane w tym dniu miały posiadać szczególną moc leczniczą, zaś bylicę zawieszano w kuchni w celu odstraszania much. Kaszubi znali i stosowali także wiele innych dziko rosnących roślin leczniczych (→ medycyna ludowa).
Często spotykanym krzewem na Kaszubach (zwłaszcza południowych) jest jałowiec. Jego korzenie wykorzystywano do wyrobu koszyków i innych plecionych naczyń. Z kolei z owoców przygotowywano piwo jałowcowe. Ten fermentowany, lekko musujący słodko-kwaśny napój był w przeszłości na Kaszubach bardzo popularny i lubiany (→ alkohol/pijacy).
Ważną rolę w kulturze kaszubskiej odgrywały drzewa – dostarczały drewna do budowy domów (zwłaszcza sosna), wyrobu mebli, sprzętów domowych, narzędzi gospodarskich. Niektóre miały też zastosowanie w kosmetyce, lecznictwie – przypisywano im magiczne działanie. Z brzozy (Betula pendula) wiosną pozyskiwano sok, który uznawano za napój wzmacniający. Miał też znaczenie kosmetyczne – kobiety, zwłaszcza młode, stosowały go do przemywania twarzy i płukania włosów. Podczas procesji Bożego Ciała ozdabia się ołtarze, budowane poza kościołami, ściętymi drzewkami brzozy. Po mszy wierni odłamywali gałązki, zabierali ze sobą, a następnie zatykali na polach i ogrodach. Miało to zapewnić dobre urodzaje, odstraszyć szkodniki roślin. Z kolei dwa-trzy tygodnie przed Wielkanocą zrywano i wstawiano do wody brzozowe gałązki, aby się zazieleniły. W drugi dzień Świąt Wielkanocnych młodzież męska dodawała do nich gałązki jałowca (Juniperus communis) i udawała się na dëguse. Odwiedzano domy, w których mieszkały dziewczyny i uderzano je głównie po nogach. Pomimo bólu dziewczęta dość chętnie znosiły dëgówki, gdyż były one wyrazem powodzenia u młodzieży męskiej. Zielony dyngus, charakterystyczny dla Pomorza, stanowił najprawdopodobniej pozostałość dawnych wierzeń i praktyk, według których uderzanie młodymi, zielonymi gałązkami miało na celu przekazanie żywotnych sił zawartych w młodych pędach drzew i krzewów.
W dniu pierwszego maja, w niektórych okolicach Kaszub kawalerowie przygotowywali môjik w postaci pozbawionej gałęzi brzózki, z pozostawionym na czubku resztkami zieleni. Môjik ten stawiali przed domem ulubionej dziewczyny, co było wyrazem uczuć i wyróżnieniem. Gałązkami brzozy (niekiedy także lipy, grabu) dekorowało (maiło) się drzwi wejściowe do domów na Zielone Świątki. Zwyczaj ten był pozostałością dawnego kultu drzew i ich życiowej mocy. Drzewkami i gałązkami brzozowymi majono także na te święta wejścia i wnętrza kościołów. Natomiast na podłogi w domach, w ich sieniach, na podwórzach rozrzucano ścięte liście tataraku.
Na święta Bożego Narodzenia Kaszubi ustawiali w izbie choinkę świerkową, którą dekorowano małymi czerwonymi jabłkami, ozdobami ze słomy i papieru, kolorowymi szklanymi bombkami. O szczególnym znaczeniu brzozy, wierzby i choinki mówi kaszubskie przysłowie: Brzózka, wierzba i dana (choinka) są w służbie u niebiesczégò Pana.
Lipę ceniono i ceni się z uwagi na to, iż jest drzewem miododajnym. Z wysuszonych kwiatów lipy przygotowywano herbatę lipową. Podawano ją nie tylko chorym – napar z lipy był powszechnie spożywanym napojem zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym (herbatę w sklepie do poł. XX w. kupowano dość rzadko).
Niektóre krzewy, drzewa i rośliny Kaszubi uważali za święte. Dotyczyło to tarniny (Prunus spinosa), leszczyny (Corylus avellana), osiki (Populus tremula), lipy (Tilia parvifolia, Tilia cordata). Z tarniny, jak wierzono, miała być upleciona korona cierniowa Chrystusa. Z kolei leszczyna dała schronienie Marii z Jezusem podczas ucieczki do Egiptu. Żadne z drzew i krzewów nie chciało przyjąć uciekających pod swoje gałęzie, uchronić ich prze deszczem i oprawcami. Zrobiła to leszczyna, której gałęzie z orzechami opuściły się do ziemi, chroniąc uciekających. Także osika udzieliła schronienia uciekającym. Zarówno z obawy o uciekających jak z tego, że Herod mógłby ją zniszczyć, jej liście zaczęły się trząść. Stało się to jej cechą charakterystyczną. Inna opowieść mówiła, że gdy diabeł chciał się powiesić na osice, za każdym razem spadał. Z tego powodu zezłościł się i przeklął drzewo. Za święte drzewo uważano lipę, gdyż, jak mówi przysłowie kaszubskie: w nią nigdy nie uderza piorun – W lëpã nigdë piorën nie ùderzi, bò lëpa to je swiãté drzewo (Sychta).
Za diabelskie rośliny uważano natomiast oset (Cardus L.) i pokrzywę (Urtica dioica), z uwagi na ich kłujące i parzące właściwości. Złą sławę miał żarnowiec (Cytisus scoparius) – uważano go za diabelskie ziele, gdyż, jak wierzono, diabeł lubił w nim ukrywać się – W jurkù chowie sã jurk (Sychta). Po kaszubsku roślinę tę nazywa się jurk, a na północy Kaszub nazywano też tak diabła. Przestrzegano też, aby nie kłaść się letnią porą w kępach żarnowca, bò tam pòkusë przëchôdają na człowieka( Sychta).
Z kolei klon (Acer platanoides) uważano za drzewo odstraszające złe moce, czarownice, mówiono: Klón ogónio złé duchë (Sychta). Stąd też gałązki z klonowymi liśćmi zatykano w dniu św. Jana przed wejściem do domów i budynków gospodarczych, na ulach pszczelich, łodziach rybackich. Według wierzeń rozpowszechnionych wśród Kaszubów, w tym dniu czarownice miały wykazywać się szczególną aktywnością, szkodząc ludziom i zwierzętom. O brzozie mówiono, że nie jest biedna, ubrana tylko w koszulę, stąd ciągle trzęsie się z zimna (Sychta).
Anna Kwaśniewska
Bibliografia:
- Gulgowski I., O nieznanym ludzie w Niemczech./Von einem unbekannten Volke in Deutschland, tłum. M. Darska-Łogin, red. J. Borzyszkowski, Berlin 1911 – Gdańsk 2012
- Malicki L., Rok obrzędowy na Kaszubach, Gdańsk 1986
- Sychta B., Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej, t. I-VII, Wrocław-Warszawa-Kraków 1967-1976
- Treder J., Kaszubi. Wierzenia i twórczość ze Słownika Sychty, Kartuzy 2009