Ogrody

« Powrót do listy haseł

Istotę tradycyjnego ogródka na Kaszubach najlepiej oddaje zdrobniała forma ògródk/ogródek. Takie bowiem były owe przydomowe przestrzenie zielone – nieduże, często pełniące rolę dodatkowej spiżarni, zagospodarowywane do ostatniego kawałka ziemi. Próżno dopatrywać się w nich śladów szlacheckich dziardyn, mistycznych wirydarzy, ogrodów zmysłów i rozkoszy, mitycznych Arkadii – na Kaszubach przeważały zwykłe, „liche” ogródki. Jak wiele wysiłku trzeba było włożyć w ich powstanie, opisuje ks. H. Gołębiewski w swoich Obrazkach rybackich: „Ogródek z kwiatami, tej ozdoby domu każdego, rzadko gdzie spotkać. Mają wprawdzie ogrodzenie małe przy domku, ale tylko dla opaliwa i sprzętów rybackich; bo też trudno w tym nawianym piasku morskim hodować jaki kwiatek. Największy ogród posiada X. proboszcz, ale co też pracy było potrzeba, ażeby co urosło! A najprzód trzeba było cały ogród wyłożyć darnią wyciętą z łąki, zostawiając tylko miejsce dla grządek. Z tych miejsc wybrano na półtorej stopy piasek, a doły te napełniono torfową ziemią, wiorzyszczem i mierzwą, a takim tylko sposobem można był mieć ogródek, który często polewany wydaje prawie wszystkie kwiaty i cokolwiek warzywa. Zresztą wioski dla częstych wierzb i klonów dokoła domów mianowicie z daleka wcale pięknie się przedstawiają. Z drzew owocowych istnieje tylko jedna jabłoń i kilka drzew wiśniowych”(H. Gołębiewski, Obrazki rybackie, Gdańsk 1975, s. 26).

Mimo ograniczonych możliwości czasowych, gospodarze poświęcali domowym ogródkom wiele czasu i serca. Wierzono bowiem, że ogród miał chronić domowników przed złymi siłami, bo przecież właściciele ogrodów uprawiali w nich różne zioła, np. miętę, tymianek, szałwię itp. Z czasem wymiar magiczny zastąpiony został przez wymiar wizerunkowy. Nastąpiło to z chwilą, gdy jakość upraw, strona wizualna ogródka podokiennego zaczęły być traktowane jako swoista wizytówka statusu właścicieli, ich zapobiegliwości, a z czasem także i zmysłu estetycznego. Mniej było warzyw, a więcej kwiatów. Zaczęto więc rywalizować, u kogo jest lepiej albo ładniej.

Etnograf R. Kukier, w monografii poświęconej Kaszubom bytowskim, wśród roślin uprawianych w ogródkach wymienia: cebulę, marchew, buraki, fasolę, mak, ogórki, dynię, słonecznik, pietruszkę, koper, gorczycę, majeranek i nieco później (u schyłku XIX w.) rozpowszechnioną odmianę sałaty, szpinaku. Fakt pojawienia się w ogrodach typowej włoszczyzny (w okresie 20-lecia międzywojennego) wiąże z wpływami lokalnych dworów i plebanii. Autor nadmienia również, że „we wsiach usytuowanych w terenach leśnych nie uprawiano w ogóle włoszczyzny, głównie przez wzgląd na zbieractwo roślin dzikorosnących, jak: szczaw, łoboda, zajęcza kapusta i dzika sałata” (s. 120). Obraz ten stał się przedmiotem ciętej riposty ze strony L. Młyńskiego, zarzucającego toruńskiemu etnografowi przedstawienie mieszkańców południa Kaszub „jak najgorszych dzikusów, jedzących tylko brukiew i pokrzywy, chleb z perzu, ale tylko na święta” (L. Młyński, Wspomnienia kaszubskie, 1966, s. 98).

Integralną częścią ogrodu był sad. Rosły w nim zazwyczaj jabłonie, grusze, wiśnie i śliwy. Popularne i uważane za przysmak były również krzesznie/czereśnie.

Zdaniem Kukiera, rozwój sadownictwa dokonać się miał w drugiej połowie XIX w. na urodzajniejszych glebach regionu dzięki postępowi wiedzy szerzonej w lokalnych stowarzyszeniach fachowych. Toruński etnograf podkreślał, że w odróżnieniu od Kaszubów gdańskich uprawa roślin ozdobnych i kwiatów w przestrzeni ogrodowej Kaszubów bytowskich była mocno ograniczona. Zmiana nastąpiła po II wojnie światowej wraz z napływem osadników z Kaszub gdańskich i z głębi kraju. Upowszechnienie uprawy roślin ogrodowych w okresie międzywojennym miało się dokonać za sprawą wpływu dworków drobnoszlacheckich, plebanii i szkoły.

Do popularnych krzewów owocowych należał angryst/agrest, malënë/truskawki, maliny, później sjãtojónczi, na grządkach rosły radiszczi (rzodkiewki), szabelbón („szabelbón do kòlón”) oraz groch. Ten ostatni uprawiano również poza ogrodami, nazywając go grochem „polowym”.

słowniku gwar kaszubskich B. Sychty pod hasłem ògród widnieje objaśnienie: „pole położone tuż za zabudowaniami gospodarskimi”. Ogródkiem żartobliwie nazywano niewielkie gospodarstwo rolne, zaś w okolicach Zatoki Puckiej mianem „ògródka w mòrzu” określano akwen zastawiony żakami.

Przestrzeń ogrodowa, mimo że będąca integralną częścią architektury krajobrazu, w przeszłości rzadko bywała obiektem badań. Znacznie częściej pojawiała się w literaturze pięknej, liryce wokalnej, stanowiąc tło dla ukazania uczuć bohaterów literackich, współtowarzysząc w rozterkach niejednego podmiotu lirycznego.

Szczególnie ujmującą scenerię stanowiły sady owocowe, czego dowodzą słowa licznych pieśni ludowych o jabłóneczce, lipaneczce, wiszónce, krëszce. W twórczości kompozytorów regionalnych drzewa owocowe traktowane są najczęściej jako świadkowie bezpowrotnie utraconego dzieciństwa i strażnicy pamięci (A. Pepliński, Na naszi górze są krëszczi dwie, E. Lewańczyk, Jabłóneczka).

Jednak nie tylko drzewa, ale i same ogrody stanowią uroczy pejzaż dla ukazania rozkwitu uczuć (pieśń Ògródk ze słowami J. Trepczyka i S. Bieszka, wiersz Rôj na zemi L. Heykego), bywają też miejscem ogólnego przebudzenia (òdecknienié), jak ma to miejsce w pieśni T. Fopkego Pòbùdka ògródka. Ogród bywa traktowany jako powiernik ludzkich tajemnic i niepokojów – tym bliższy, że sam podlega przemijaniu, nieuchronnemu następstwu pór roku (A. Nagel, Majewi wieczór, Astrë; J. Piepka, Kwiôtczi). Poeta J. Łysk nie waha się określić ogrodu „sztëczkiem raju” (Mój ògródk).

W słowach kaszubskich pieśni ludowych zwraca uwagę dużo szerszy przekrój florystyczny lokalnych ogrodów aniżeli podawał go Kukier (wymieniający głównie barwinek). Wedle ludowych pieśni „kwitnęła róża w zelonym sadze”, „kòle wrotczi, kòmu złoto kwitnie lelija”, „w tym ògródeczku lelija, a zôs w tym drëdżim szałwija”. Żadna uroczystość ślubna nie mogła obyć się bez wcześniejszego kulania lawendowego bądź rozmarynowego wianka (rozmaryn – symbol wierności, pamięci, nieśmiertelności), można zatem przypuszczać, że zarówno lawenda, jak i rozmarión/rozmaryn były obok ruty stałymi komponentami przydomowego ogródka. W niektórych ogrodach kwitły goździki, w innych dziewanny. J. Karnowski w wierszu Kwiôtczi komponuje dlô Hanczi bukiet złożony z ogrodowych kwiatów, wśród których znajdą się:

„buciczi, stokrotków pãczci,
piwonii niesmiałé listczi,
turczi i gòzdziczi pańsczi,
różyczczi z ògroda wszëstczi”.

W pieśni Mulk J. Trepczyka po raz pierwszy pojawia się bez („kòle mégò ògrodu rosce bez snôżi”), zaś w pieśni Zamalenił sã mak T. Fopke ukazuje całą paletę wiosenno-letnich kwiatów łąkowych i ogrodowych rosnących na Kaszubach („mak, mòdrôk, łącznik i maceszczi, marzëbiónka i lilewnik, mòdré krepczi i dzéwanna, zôs majewi roscą róże”). W II zwrotce wymienia „mòjsz i besu lop nad lopë, a ze słoneczników krutã, bratczi, tëlpón, niezabôtkã, biôłą różã, tulpã” (T. Fopke, Zamalenił sã mak, s. 44-45 ). Popularne kwiaty jesieni – astry traktowane są przez poetów jako kwiaty pożegnania (A. Nagel, Astrë).

Niejako od zawsze szczególną sławą cieszyły się róże, co niejednokrotnie znajdywało odzwierciedlenie w ludowych porzekadłach („Dzéwczę to różë kwiat przed òpadniãcem – òtemkły cały swiat je przed dzéwczãcem”), zwyczajach („grób matczi kwiateczkami òbsadzony, a nôwicyj róż”– pieśń o sierocie). Funkcjonowały różne związane z ogrodem metafory, oddające dolę sieroty za życia matki („Żebë jem tak bëła ù swi mamë dłużij, wëglądałabim jô jem jak ten kwiôtk na różë”) i po jej śmierci („A terôz wéglądóm jak białô lelija, wińdã na góreczkã, wiater mie pòdwijô”). Obok funkcji obrzędowej, ogrodowe kwiaty pełniły również funkcję wróżebną. Dowodzą tego m.in. słowa znanej pieśni ludowej:

„Na kamiszku sedzała, kwiôtczi so ukłôdała,
płatk pò płatku skubała i tak kwiôtczi pëtała:
kwiôtczi, kwiôtczi, rzëczta mie,
czë mój Jank jesz kòchô mie?”

Ogrodowa roślinność naznaczona jest właściwą sobie symboliką. Postać Matki Boskiej najczęściej personifikuje ogrodowa lilia, róża (zwykle biała), konwalia, fiołek, podobnie jak Chrystusa winogrono (alegoria mistycznej tłoczni). Pisze o tym wnikliwie K. Krawiec-Złotkowska w książce Na początku był ogród… (Słupsk-Wejherowo 2017, s. 407). Autorka odnajduje najrozmaitsze konotacje florystyczno-literackie, tropi przejawy ukrytych znaczeń (m.in. zrywania kwiatów i owoców, kosztowania nektaru), ukazuje bogactwo symboliki kwiatów i ziół przypisanych do Maryi. Zwraca też uwagę na atrybuty Matki Boskiej, określające jej cnoty w kontekście uniwersalnej kultury europejskiej. Podążając śladami barokowych ogrodów, Krawiec-Złotkowska ukazuje zachowane w przestrzeni Kaszub niegdysiejsze ogrody, a wśród nich wirydarze klasztorne w Kartuzach oraz w opactwie cystersów w Gdańsku-Oliwie. Z należną uwagą pochyla się nad rozsianymi na Kaszubach ogródkami kwietnymi, okalającymi przydrożne krzyżekapliczki.

Jedno z największych świąt kościelnych, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, zwane popularnie świętem Matki Boskiej Zielnej, nie mogło obyć się bez udziału płodów ogrodu. Podstawą bukietu zanoszonego do święcenia była niegdyś mięta i szałwia, święcono także inne zioła i rośliny w myśl porzekadła „Każdy kwiatek woła – weź mnie do kościoła” (B. Stelmachowska, Rok obrzędowy na Pomorzu, Toruń 1935, s. 183).

Ktokolwiek pomyślałby, że w bukiecie znajdowały się wyłącznie zioła i kwiaty, byłby w błędzie. Zarówno J. Łęgowski, jak i B. Stelmachowska podają, że do bukietu na Matkę Boską Zielną „dodawano obok wszelkich odmian zboża, grochu również sterczącą do góry czerwoną marchewkę i kilka główek maku, na wpół dojrzały słonecznik oraz grykę. Z innych ziół nie brak nigdzie piołunu, krwawniku, krzyżowego ziela, przy Wejherowie miano również dodawać miętę, szałwię, jeżyny, macierzankę, kolender, wrotycz, koniczynę, prawoślaz, bylicę i nagietki” (J. Łęgowski, Kaszuby i Kociewie, Poznań 1892, s. 85).

Naturalną konsekwencją obcowania z okazami rosnącymi w przydomowych ogródkach, stało się przeniesienie ich w sferę twórczości, także użytkowej. Przykładem obecność motywów kwietnych w elementach zdobniczych ławek kościelnych w Tuchomiu, na ozdobnych foremkach do masła, zdobionych narzędziach stolarskich, ceramice Neclów (różdżka bzu, mały i duży tulipan, lilia, wianek), wreszcie w hafcie kaszubskim. Stamtąd już niedaleko do poezji, z której słów przebija sugestywny obraz Hafciarki z Żukowa nieznanego twórcy (muz. W. Walentynowicz): „białe trzyma płótno, modry szyje kwiat, w siedmiobarwną bajkę zaczaruje świat”.

Praca w przestrzeni ogrodowej utożsamiana zazwyczaj z dużym wysiłkiem , bywa też źródłem radości i zasłużonej satysfakcji, czego dowodzą istniejące na Kaszubach prywatne ogrody botaniczne. Najstarszym z nich jest Ogród Botaniczny w Gołubiu, którego początki sięgają 1935 r., ogród A. i J. Wentów (Wybudowanie k. Kościerzyny) oraz stosunkowo niedawno powstały ogród K. Bellingham w Zgorzałem, w którym akcent położono nie tylko na lokalny charakter roślin, ale i całej infrastruktury ogrodowej (żwir, drewno, kamienie, lokalne rzemiosło, dbałość o naturalne środowisko).

Uprawa własnego ogródka (dosłowna i symboliczna), podniesiona do rangi prawdziwej wartości już od czasów Wolterowego Kandyda, przyjmowała niekiedy formę ucieczki od nadmiaru bodźców. Podczas trwającej ponad 20 lat pracy Jana Trepczyka nad Słownikiem polsko-kaszubskim, to właśnie przydomowy ogród, jego uprawa stały się ulubioną formą odpoczynku od intensywnej pracy umysłowej, prawdziwym miejscem wytchnienia.

Obraz ogrodów wiejskich na Bytowszczyźnie u schyłku XX w. stał się przedmiotem badań etnologa T. Siemińskiego, barwnie opisanych w książce „Rajskie ogrody” w ikonosferze wsi kaszubskiej (2010). Wedle informacji pozyskanych od mieszkańców okolic, „teren przy domu służył wyłącznie jako ogródek warzywny – o ile nie hodowano w nim ozdobnych kwiatów”. Zdaniem autora, po transformacji ustrojowej zaczęto większą wagę przykładać do regularnego strzyżenia trawników oraz upiększania ogrodu różnymi przedmiotami (figury krasnali, bocianów, drewniane muchomory, gipsowe lub cementowe lwy, narzędzia rolnicze, drewniane koła, miniaturowe wiatraki i inne) – dużą rolę odegrało tu otwarcie granic, a wraz z nim zachłyśnięcie się estetyką wsi z Zachodu, głównie niemieckich. Jak pisze Siemiński: „ogród stał się zmaterializowaną projekcją wyobrażeń o pięknie, dostatku i czymś lepszym od zwykłej egzystencji” (s. 70). Autor wyróżnia zasadnicze rodzaje ogrodów wiejskich, funkcjonujących na Kaszubach: ogród zielony, ogród muzealny (ze zbiorem pamiątkowych narzędzi typu koła, pługi), ogród bajkowy (dominacja figur krasnali jako dobrych duchów domowych, bocianów, żab – figur dobrze umocowanych w ludowej symbolice) oraz ogród dworski (z elementami dekoracyjnymi mających podkreślać prestiż gospodarzy – jak np. lwy). Zdaniem autora, żaden z opisanych typów nie istnieje w postaci osobnej, będąc poddawany wzajemnemu przenikaniu. Cechą owych rajsko-wiejskich ogrodów jest nietrwałość kompozycji, zmienianej z nastaniem każdego kolejnego sezonu letniego – wedle upodobań kształtowanych przez kulturę masową, głównie zaś modę. Ogród podokienny/frontowy nadal pełni funkcję reprezentacyjną „do pokazywania innym”, ale istnieje też przestrzeń ogrodowa w głębi posesji umiejscowiona poza wzrokiem przechodniów.

Obecne ogrody przydomowe w przestrzeniach miejskich rzadko nawiązują do ludowej tradycji. Zjawisko to najlepiej obrazuje rezygnacja z drzew liściastych, sadzonych niegdyś na granicy posesji lub przy domach na rzecz prawdziwej ekspansji drzew iglastych (tuje, świerki), aby zieleń pozostała przy domu na cały okres jesienno-zimowo-wiosenny. Tendencje minimalistyczne zaznaczają się również na linii odchodzenia od bujnych klombów pełnych różnorakiego kwiecia na rzecz nisko skoszonych trawników, sąsiadujących z obowiązkowym oczkiem wodnym. Zaniechanie uprawy drzew owocowych w ogrodach wiąże się z trudnościami związanymi z pielęgnowaniem sadu, dużą podażą owoców na rynku, w pewnym stopniu również jest przejawem zaniku dawnych funkcji kulturowych i obrzędowych, przypisanych do drzew.

Mimo ogólnonarodowego trendu do unifikacji ogrodów, zauważalne są tendencje powrotu do dawnych tradycji ogrodniczych w lokalnych dworach i skansenach. Obrazuje to m.in. wirydarz, czyli prostokątny ogród wypełniony ziołami i kwiatami w dworze w Sikorzynie w powiecie kartuskim. Największą moc oddziaływania mają jednak przydomowe ogródki w skansenach, skutecznie przenoszące gości obiektu w minione stulecia. Przykładem takiego obiektu jest Kaszubski Park Etnograficzny im. T. i I. Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich. Obecność ogródków w ich dawniejszym kształcie, nawiązującym do tradycji agrarnych na terenie Kaszub południowych w XIX i XX w. jest dziełem pracowników muzeum, od wielu lat z powodzeniem zabiegających o odtworzenie tradycyjnej zieleni w otoczeniu zabytkowych obiektów muzeum we Wdzydzach Kiszewskich. Pomysłodawcy projektu rewitalizacji przestrzeni zielonych wykazali się nie tylko wyobraźnią, ale daleko idącym realizmem. W jednych ogródkach rośnie karłowata jabłonka, w drugich bujnie owocują tradycyjne odmiany jabłoni, strzeżone przez stracha na wróble. Obok ogródków z kategorii wypielęgnowanych uwagę zwracają te mniej zadbane, za to bujne i malownicze, z gąszczem chwastów, co tylko dowodzi słuszności powiedzenia: jak nie ma róży bez cierni, tak „ni ma ògroda bez zelëska”.

Od niedawna Jarmarkowi Wdzydzkiemu, Zjazdom Kaszubów (Puck 2021, Brusy 2022) towarzyszą Ogrody Literatury z udziałem twórców literatury regionalnej. Zebrana publiczność nieraz korzysta w nich z przysługującego jej prawa do wrzucenia przysłowiowego kamyka do ogródka prezentowanej poezji/prozy.

Można Śpiewać ogrody (Paweł Huelle), na pewno jednak trzeba o nich pamiętać, jak uświadamiał to przed laty Jonasz Kofta („Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście…”). Jak ważną rolę pełniły one w świecie marzeń sennych, objaśniał Władysław Kopaliński w Słowniku symboli: „Ogród bez kwiatów oznacza przemijające kłopoty finansowe. Jego przeciwieństwem jest ogród pełen kwiatów, symbolizujący miłą niespodziankę”.

Zatem: „pamiętajmy o ogrodach”!

Witosława Frankowska

Bibliografia:

  • Fopke T., Zamalenił sã mak, w: Fopke T., Korthals-Tartas W., Muża-Szlas D., Stachurski J., Zamalenił sã mak. Piosenki kaszubskie dla dzieci, Gdańsk 2019, s. 45.
  • Gołębiewski H., Obrazki rybackie (1888), Gdańsk 1975, s. 26.
  • Karnowski J., Kwiôtczi, w: Modra struna. Antologia poezji kaszubskiej, Gdańsk 1973, s. 77.
  • Kirstein W., Roppel L., Pieśni z Kaszub, Gdańsk 1958, s. 44, 57, 64, 162, 190, 192, 198, 199.
  • Kopaliński W., Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 271.
  • Krawiec-Złotkowska K., Na początku był ogród… Wirydarze w polskiej poezji barokowej na tle kultury dawnej Europy, Słupsk-Wejherowo 2017, s. 12, 195-196, 407.
  • Kukier R., Kaszubi bytowscy: zarys monografii etnograficznej, Gdynia 1968, s. 120-121.
  • Łęgowski J., Kaszuby i Kociewie, Poznań 1992, s. 85.
  • Młyński L., Wspomnienia kaszubskie, 1966, mps, s. 98 (w zbiorach J. Borzyszkowskiego).
  • Nagel A., Mòje wiérztë, Gdynia 2010, s. 155-156.
  • Siemiński T., Idea „boskiego lasu”, czyli „iglaki” w przydomowym ogrodzie. Uwagi o języku ikonosfery, w: W. Łysiak (red.), Las w kulturze polskiej, Poznań 2012, s. 199-207.
  • Siemiński T., „Rajskie ogrody” w ikonosferze wsi kaszubskiej. Synkretyczna forma kultury potocznej, Monografie pomorskie, 2, Pruszcz Gdański-Bytów 2010, s. 67-108.
  • Sychta B., Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej, t. 3: Ł-O, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969, s. 297.
  • We Wdzydzach odtworzą także zieleń z kaszubskiej wsi, „Dziennik Bałtycki”, 29.10.2016. https://plus.dziennikbaltycki.pl/we-wdzydzach-odtworza-takze-zielen-z-kaszubskiej-wsi-archiwalne-zdjecia/ar/10914029, dostęp 25.09.2022
  • Zątek W., Przydomowy ogród wiejski – dawniej i dziś, Zeszyty Naukowe Akademii Rolniczej, Kraków 2003.

Filmografia:

« Powrót do listy haseł