Muzykanci kaszubscy

« Powrót do listy haseł

Kaszuby należą do tych regionów, w których większą rolę odgrywała muzyka wokalna aniżeli instrumentalna. Mimo że nie brakowało tu osób grających na różnych instrumentach (najczęściej skrzypcach), niewielu wykonawców można by określić mianem muzykanta. W tradycyjnej kulturze ludowej status ten bowiem przysługiwał wyłącznie muzykom najmowanym do gry podczas wesel oraz do tańca.

Ze zrozumiałych względów muzykantami byli głównie mężczyźni. Ich status zależał od posiadanych umiejętności. Zważywszy na dwa rodzaje muzyki, jaką wykonywano podczas wesel, tj. dzienną (dętą) i nocną (smyczkową), muzycy starali się grać na co najmniej dwóch różnych instrumentach, aby móc liczyć na pełne zatrudnienie. Choć nie należeli do osób zamożnych, w środowisku wiejskim cieszyli się należną estymą. Rzadko kiedy byli zawodowcami, utrzymującymi się wyłącznie z grania (takim był np. jeden z bohaterów powieści A. Majkowskiego, muzyk Trąba). Częściej było to dla nich zajęcie dodatkowe. Na co dzień trudnili się pracą na roli, handlem, rzemiosłem. Co ich łączyło, to wewnętrzny imperatyw czynnego obcowania z muzyką, potrzeba wolności i swobody, łatwość w nawiązywaniu kontaktów.

Różne były ich drogi do muzyki. Jedną z ścieżek stanowiła w miarę regularna nauka gry pod okiem wiejskiego muzykanta, drugą zaś ścieżka samouka. Nic nie liczyło się tak bardzo, jak pozyskanie własnego instrumentu – o czym opowiada wiersz F. Sędzickiego, pisany jakby z perspektywy kaszubskiego Janka Muzykanta:

„Le mie dôjta smëczek, skrzëpczi
a jô tak zagrajã,
że sã chùrã òzwią wszëtczé
bòrë, pòla, gaje…
[…] Jô bëm zagrôł cudownoscë…
Smiéjta le sã ze mie, smiéjta,
do radoscë i żałoscë…
Le mie smëczek, skrzëpczi dôjta!”

Il. 1. Wincenty Rogala z Wiela

Nawet jeżeli udało się szczęśliwie wejść w posiadanie własnego instrumentu, pozostawała jeszcze daleka droga do publicznych występów. Wypełniały ją ćwiczenia na osobności, a w ślad za tym weryfikacja w środowisku muzyków-rówieśników. Jeżeli zaś pojawiała się potrzeba nagłego zastępstwa w kapeli, traktowane było ono jako sprawdzian, po którym mogło nastąpić oczekiwane „nowe otwarcie”. Podstawą warsztatu muzyka była codzienna praca, szlifowanie techniki oraz poznawanie repertuaru.

Odwrotnie do dzisiejszej rzeczywistości muzycznej – prestiż muzykanta budowała nie tyle gra solowa (ta przynależna była głównie dla muzyków wędrownych, takich jak: dudziarze, cymbaliści), co umiejętność gry zespołowej.

Doświadczony muzykant miał w swym repertuarze około 130 melodii wraz z różnymi wariantami, które potrafił dowolnie ozdabiać, dostosowując się do trwających wiele godzin zabaw tanecznych. Siłą rzeczy, miejscem częstych występów muzykantów ludowych stawała się karczma, co nie przysparzało im sympatii ze strony duchowieństwa. Co bieglejszych instrumentalistów posądzano o konszachty z diabłem – dotyczyło to zwłaszcza skrzypków – spadkobierców mitu Paganiniego. Dał temu wyraz J. Ceynowa w opowiadaniu Kartësczi skrzëpk oraz F. Sędzicki w rozbudowanym poemacie, zatytułowanym Gôdka ò Januszu Skwierkù, nôsławniészim grajkù kaszëbsczim (1922). Ukazuje on drogę uzdolnionego chłopca z ludu, któremu od początku życia „wszëtkò grało”, jego zmagania w dochodzeniu do zbudowania instrumentu, pozyskania należnej biegłości technicznej, po ukazanie życia artysty wędrownego z wszystkimi blaskami i cieniami obranego zawodu. Liczne elementy fantastyczne ukazują nadprzyrodzoną moc muzyki, pozostającą w rękach zaangażowanego artysty, obnażają też jego bezsiłę wobec wszechwładnego fatum i złożonych kolei ludzkiego losu. Zniszczenie skrzypiec przez samego grajka ma wymiar autodestrukcyjny – zbyt silna jest bowiem więź łącząca skrzypka z jego instrumentem i wykonywaną na nim muzyką, by mógł istnieć bez nich. Wiele cech wspólnych łączy postać Skwierka z muzykantem Dydaną, bohaterem frantówki A. Majkowskiego.

Il. 2. Ławka kaszubskiego muzykanta w Wejherowie, 2020

Wedle mitologii kaszubskiej A. Labudy środowisko muzykantów miał sobie szczególnie upodobać kaszubski demon Rétnik. Wodził on grajków na pokuszenie w okresach zakazanych (adwent, wielki post), podtykając zaczarowane instrumenty bądź też dokonując czarów na ich własnych.

Z chwilą likwidacji karczm zawód muzykanta zaczął przechodzić do historii. Dawnych muzyków grających do tańca wyparły nowsze zespoły, posiłkujące się nowoczesnym instrumentarium i wykonujące repertuar zgodny z panującą modą.

Dziś, poza Podhalem, prawdziwych muzykantów – w tradycyjnym znaczeniu tego słowa – już nie ma. Po tych kaszubskich pozostały jedynie nagrania przechowywane w Archiwum Fonograficznym Instytutu Sztuki PAN i udostępnione na płytach (Kaszuby z serii Muzyka Źródeł Polskiego Radia z 1999 r., Cassubia Incognita z 2009, Melodie z borów, łąk, pól i znad wód, 2016). I choć nie miały Kaszuby swego A. Bieńkowskiego (Ostatni muzykanci wiejscy, Sprzedana muzyka), który by z taką pasją i oddaniem jak on pochylił się nad fenomenem wiejskich grajków w Radomskiem, Świętokrzyskiem, Lubelskiem czy Opoczyńskiem, już na podstawie samych kwestionariuszy, sporządzonych podczas Akcji Zbierania Folkloru Muzycznego na Pomorzu (1950–1952), można pokusić się o pierwszą charakterystykę omawianego środowiska.

Przeważali w nim głównie skrzypkowie-amatorzy (m.in. A. Kleba z Dąbrówki, A. Dopke z Gowina, J. Hinc z Jeleńskiej Huty, F. Żywicki z Trzebunia, K. Chrapkowski z Kamienia, J. Bemowski z Brodnicy Górnej, J. Dziecielski ze Smażyna). Każdy z nich miał swoje rewiry, w których występował ku uciesze sąsiadów lub innych zleceniodawców.

Il. 3. Muzycy pielgrzymkowi, pierwszy z lewej Eugeniusz Gołąbek

Jeden z najsłynniejszych opisów ludowego muzykanta zawdzięczamy muzykologowi Ł. Kamieńskiemu, który po odbyciu wypraw na Kaszuby południowe w latach 1932 i 1935 napisał w swoich wspomnieniach Szlakiem pieśni kaszubskiej (1936): „Możny węsersczi Gruchałło! Ostatni trubadurze, Beethovenku kaszubski [J. Gruchałła, podobnie jak L. van Beethoven cierpiał na niedosłuch – WF], cóż z tego, że przepadły Węsiory, że mieszkasz w biednej checzy, że z ojcowskich stad została ci jeno koza i ten żółty piesek? Wszystko to głupstwo wobec wielmożności twojej muzykanckiej, bo waga w niej i szczęście lepsze nad tysiąc morgów i dukatów. I kto wie, czy za taką cenę niejeden z twoich złotych antenatów nie pomieniałby się chętnie z twoją biedą”.

Wśród muzyków ludowych szczególnym poważaniem cieszyli się skrzypkowie. Swój wysoki status zawdzięczali graniu melodii głównej, a więc najbardziej zapadającej w pamięć. Gra na skrzypcach nie wymagała od nich znajomości kontrapunktu ani harmonii, co stało się powodem rozpowszechnienia tego instrumentu w środowisku wiejskim.

Na równi ze skrzypkami ceniono na Kaszubach bandonistów – był wśród nich B. Dampc, był grający na wielu wiejskich weselach L. Puzdrowski spod Sierakowic oraz J. Taube ze Smażyna (grał również na skrzypcach). Do multiinstrumentalistów zaliczał się legendarny śpiewak, gawędziarz – J. Koziróg z Wielkiej Wsi. Wedle zachowanych informacji był on z zawodu marynarzem, grającym na harmonii guzikowej, skrzypcach, trąbie. Często występował również jako tancerz, co uwiecznił w swoim wierszu F. Fenikowski (Tancerz).

Wśród licznego grona skrzëpków, harmonistów zachował się ślad po zaledwie jednym muzyku grającym na fujarce (piszczałce) – szewcu J. Lubockim z Przetoczyna oraz klarneciście – J. Lorku z Jonin.

Il. 4. Kamień pamięci muzykanta Trąby w Lizakach, 2020

Mimo iż w przedstawionym gronie muzyków zabrakło może indywidualności na miarę J. Sabały Krzeptowskiego czy B. Obrochty, niemniej i tu, na Kaszubach przetrwały całe legendy, opowieści o nietuzinkowych muzykach. Należał do nich grający na cytrze W. Rogala z Wiela, zwany grôlã, druhem Wickiem, kaszubskim Sabałą. Był niestrudzonym orędownikiem twórczości H. Derdowskiego. Wraz z cytrzystą J. Nowaczykiem przez dziesiątki lat występował dla turystów odwiedzających okolice Wiela. Postać muzyka uwiecznił F. Fenikowski w wierszu Wieczór u Wicka Rogali, później zaś J. Stachurski w Pieśni o Grôlu, do której muzykę skomponował A. Sutowski. Grę W. Rogali zdążyła zarejestrować red. A. Jachnina z rozgłośni bydgoskiej Polskiego Radia, dzięki czemu nawet po upływie półwiecza wzrusza tak samo jak przed laty (→ radio po kaszubsku/radia kaszubskie).

Do ludowego panteonu nieżyjących kaszubskich muzykantów dołączył w 2017 r. F. Okuń, nieodłącznie kojarzony z diabelskimi skrzypcami. Umiał wydobyć z nich nowe, niespotykane dźwięki i to na tyle, by T. Fopke z myślą o nim skomponował swą Mszę kaszubską na chór i diabelskie skrzypce (2008). F. Okuń stał się patronem Pomorskiego Przeglądu Kolęd i Pastorałek w Lęborku.

Do znanych postaci ze świata muzycznego należał również zmarły w 2018 r. akordeonista i gawędziarz, E. Lewańczyk z Żukowa.

Miejscem szczególnego uhonorowania roli muzykanta w kulturze regionalnej stała się ławka usytuowana przy ostatnim przystanku trasy spacerowej Szlakiem Kaszubskich NutWejherowie. Prototypem postaci kaszubskiego grajka stał się akordeonista i zarazem kierownik artystyczny Zespołu Folklorystycznego „Koleczkowianie”, T. Dargacz.

słowniku B. Sychty obok hasła mùzykańt funkcjonuje określenie mùzykąter, mające złośliwo-żartobliwą konotację (Mùzykątrzë ju grają. Trzech mùzykątrów grało na mòjim wieselim). Istniały też całe przysłowia poświęcone muzykom – np. o muzyku, który zbiedniał, mówiło się: Z niegò lenò skrzëpczi òstałë.

Choć niemało grajków ludowych pojawia się na kartach literatury kaszubskiej (sztuka Katylina L. Heykego, wspomniana już Gôdka ò Januszu Skwierkù, nôsławniészim grajkù kaszëbsczim czy opowiadanie Przygoda gwiazdkowa kaszubskiego muzykanta wiejskiego pióra F. Sędzickiego, sztuka Hanka sã żeni B. Sychty, Sobótka P. Szefki, Gwiazdy, gwiżdże, muzykanci… J. Stachurskiego, wiersz Muzykańt S. Rejtera, baśń Z. Rabskiej O kaszubskim skrzypku), żaden z twórców tak realistycznie nie przedstawił blasków i cieniów życia muzykanta na Kaszubach jak A. Majkowski w swojej powieści Żëcé i przigòdë Remùsa. Począwszy od charakterystyki poszczególnych muzyków kontraktowych biorących udział w pielgrzymce (tyczkowaty „kapelméster Klarnéta, kamrôt Weber mrëczący na swim kòntrabasu”, czyli na wielkiej trąbie basowej, prawdopodobnie tubie lub suzafonie), pisarz opisał całą kapelę pielgrzymkową: „Całé trąbicelstwò w gromadze! Ò, wa dudarze, skrzëpkarze, basownicë, klarnécarze, flécarze! Ju jô widzã, co bãdze! Wasze piãc talarów wa dzysô przëpijeta ù Neùmana, a na kómpanii wama bãdą z głodu flaczi grałë”.

W epopei Majkowskiego niefrasobliwość muzykantów niknie w obliczu akcji szyfrowania wiadomości poprzez pieśni. Opis marsza kalwaryjskiego, granego w Lasach Mirachowskich, należy do szczególnie podniosłych momentów dzieła. Równie barwny jest opis gry na Błotach Łebskich w noc św. Małgorzaty, kiedy to „kanóna” Trąbë odstraszała zwidy i demony. Śmierć Remusowego towarzysza w adwentową noc należy do najbardziej poruszających fragmentów utworu: „Leżôł na wznak, zgasłé òczë òbróconé kù gwiôzdóm. W prawi rãce trzimôł swòjã łiszczącą trąbã, jakbë w òstatny chwili chcôł nią wòłac na retënk. Pòd lewą pôchą scyskôł swòje skrzëpice. Ale jakòż te wezdrzałë! Wiéchrz òdpãkł òd spiéwnëch skrzëpk i szeroką do jich wnãtrznoscy òdemkł jómã. Tak to ùdôwało, jakbë skrzëpczi nadprzërodzonym spòsobã rozwarłë swòje spiéwné wardżi na straszny krzik żôlu i dëszã swòjã spiéwną wësłałë za biédną dëszą swòjégò pana”.
Symbolika pękniętego instrumentu, którego dusza uleciała w niebo razem ze swoim panem, pozostaje w czytelnikach na długo. Nic dziwnego, że postać Trąby – uosabiającego wszystkie cechy kaszubskiego muzykanta, nierozerwalnie związanego z Remusem została uwieczniona w projekcie wejherowskiej nagrody, przyznawanej za wybitne osiągnięcia kulturalne w latach 70. XX w., obelisku w Lizakach (2011) i rzeźbie-pomniku w Wielkim Buczku.

Witosława Frankowska

Bibliografia:

  • Bielawski L., Mioduchowska A., Kaszuby z serii Polska pieśń i muzyka ludowa. Źródła i materiały, 1, Warszawa 1987.
  • Bielawski L., Tradycje ludowe w kulturze muzycznej, Warszawa 1999, s. 85-114.
  • Kalinowski D., Miłować i chwalić. Kaszubskojęzyczna twórczość Franciszka Sędzickiego, w: Franciszek Sędzicki, Utwory kaszubskie, red. M. Cybulski, Biblioteka Pisarzy Kaszubskich, t. 9, Gdańsk 2014, s. LXI-LXIX.
  • Kamieński Ł., Szlakiem pieśni kaszubskiej, w: „Kuryer Literacko-Naukowy”. Dodatek do IKC, 1936, nr 12, s. 6-7.
  • Majkowski A., Żëcé i przigòdë Remùsa, red. J. Treder, Kartuzy 2010, s. 216, 435-436.
  • Sędzicki F., Gôdka ò Januszu Skwierkù, nôsławniéjeszym grajku kaszëbsczim, w: Franciszek Sędzicki, Utwory kaszubskie, red. M. Cybulski, Biblioteka Pisarzy Kaszubskich, 9, Gdańsk 2014, s. 219-300.
  • Sędzicki F., Le mie dôjta smyczek, skrzëpczi… w: Modra struna. Antologia poezji kaszubskiej, Gdańsk 1973, s. 110-112.
  • Sędzicki F., Przygoda gwiazdkowa kaszubskiego muzykanta wiejskiego, „Pielgrzym”, Pelplin 1936, s. 264.

Fonografia:

  • Cassubia Incognita. Nagrania archiwalne kaszubskiej muzyki tradycyjnej ze Zbiorów Fonograficznych Instytutu Sztuki PAN w Warszawie, CD, 2009.
  • Kaszuby z Kolekcji Muzyki Ludowej Polskiego Radia. Muzyka Źródeł nr 17, CD, Warszawa 1999.
  • Melodie z borów, łąk, pól i znad wód. Nagrania archiwalne tradycyjnych pieśni i muzyki z Kaszub ze Zbiorów Fonograficznych Instytutu Sztuki PAN w Warszawie, CD, 2016.

Ikonografia:

  1. Źródło: Instytut Kaszubski
  2. Fot. Witosława Frankowska
  3. Fot. Edmund Kamiński
  4. Źródło: Instytut Kaszubski

« Powrót do listy haseł